Bergamo. Pizzeria.

Nie ma nic lepszego, niż prawdziwa, włoska pizza. Cienki, chrupiący, lekko przypalony spód i dosłownie kilka najlepszej jakości składników na górze. Pycha!

Pizza to chyba najpopularniejsze i przy okazji najbardziej wypaczone jedzenie na świecie. Piszę "wypaczone", bo pewnie większość ludzi, słysząc słowo "pizza", wyobraża sobie pulchne, cienkie/tradycyjne/grube ciasto, na tym podwójny ser i pepperoni, a do tego obowiązkowo ketchup lub sos czosnkowy i litrową butelkę coli. Nie napiszę oczywiście, że sam nie jadam takich "zestawów", bo skłamałbym niemiłosiernie, ale wiem, że z prawdziwą pizzą ma to niewiele wspólnego.

Przygotowanie ciasta, sosu pomidorowego, znalezienie dobrej jakości składników...To wszystko każdy może zrobić sam. Sekret najlepszej pizzy tkwi jednak w czym innym- w opalanym drewnem piecu, w którym temperatura zdecydowanie przekracza 300 st. C i w którym upieczenie pizzy zajmuje ok. 5 min. W tym czasie cienki spód pięknie się przypieka, a pozostałe składniki pozostają wilgotne i tylko trochę podpieczone.

Dla porównania, używając domowego piekarnika nastawionego na maksymalną temperaturę, tj. ok. 240 st. C, po jakichś 10-15 min. uzyskamy całkiem fajną pizzę, z dobrze podpieczoną górą i puszystym spodem. Chcąc uzyskać bardziej chrupki i lekko przypalony spód, ryzykujemy natomiast całkowitym wysuszeniem góry. Można piec pizzę w piekarniku na płycie granitowej, rozgrzewającej się do bardzo wysokich temperatur, ale efektu pieca opalanego drewnem niestety nigdy w pełni nie uzyskamy.

Tak się składa, że w Warszawie, z tego co wiem, pizzę z pieca można zjeść tylko w kilku włoskich restauracjach, co od razu przekłada się na wzrost ceny w porównaniu ze zwykłymi pizzeriami. We Włoszech natomiast nie widziałem lokalu, w którym pizza byłaby pieczona inaczej niż w piecu drzewnym. I za to m.in. kocham ten kraj:)

Naszą pizzerię znaleźliśmy przypadkiem, wracając ze spaceru po starówce, zmęczeni, głodni i gotowi wejść do pierwszego napotkanego lokalu. Spójrzcie na te zdjęcia. Spodziewalibyście się, że w środku dostaniecie świetne jedzenie? My na pierwszy rzut oka zastanawialiśmy się w ogóle, czy lokal nie jest opuszczony:)


Zaryzykowaliśmy, otworzyliśmy drzwi i naszym oczom ukazał się następujący widok. Pogrążony w półmroku lokal podzielony był na 2 części. W pierwszej, większej, stało kilka stołów i telewizor. Przy jednym ze stołów siedziały dwie kobiety. Druga część, podłużna, z jednej strony zakończona była barem, z drugiej blatem i piecem, w środku stało kilka stolików. 2 mężczyzn dojadało swój obiad.
Kiedy weszliśmy do środka jedna z kobiet, młodsza, wstała od stołu, przywitała nas z szerokim uśmiechem na ustach, zaprowadziła do stolika w części z piecem i podała mocno już wysłużone menu z widocznymi śladami sosu pomidorowego. Już mi się tam podobało:) A spodobało się jeszcze bardziej, gdy po wysłuchaniu naszego zamówienia, młodsza z kobiet krzyknęła "Mamma!", na co od stołu poderwała się druga z pań, na oko ponad 70-letnia i zaczęła przygotowywać nasze pizze:) Szybko rozwałkowała ciasto, posmarowała sosem pomidorowym, rozłożyła pozostałe składniki, jeszcze tylko porządny chlust oliwy, do pieca i po 5 min. jedliśmy aż nam się uszy trzęsły.

Do "Pizzeria Bar Genio", bo tak nazywał się lokal, przyszliśmy potem jeszcze 2 razy. Byliśmy jednymi z kilku lub w ogóle jedynymi klientami. Panie zawsze obsługiwały nas z szerokim uśmiechem na ustach, cały pozostały czas spędzając na milczącej grze w karty i oglądaniu włoskich telenoweli. Wrażenie było śmieszne, bo siedząc w jednym pomieszczeniu i zajadając się pizzą słychać było jedynie dźwięk kart rzucanych o stół w pomieszczeniu obok:)

Pizze staraliśmy się wybierać takie, jakich jeszcze nigdy nie jedliśmy. Czasami wystarczającym kryterium wyboru było pełne niezrozumienie włoskiego menu:) Nigdy się nie zawiedliśmy. A udało nam się spróbować takich kombinacji:

- grzyby, karczochy, szynka +oczywiście jak zawsze mozzarella i sos pomidorowy
- rukola, bresaola (solona, suszona wołowina- genialna!)
- bakłażan, cukinia, żółta papryka
- gorgonzola, boczek
- groszek, zielona fasolka, ziemniaki, świeże pomidory

i do tego raz ravioli w kremowym sosie dla odmiany:)

Wszystkie proste, wszystkie naprawdę pyszne! Polecam, spróbujcie w domu, nawet jeżeli nie macie pieca opalanego drewnem :P

A jak będziecie kiedyś w Bergamo, to koniecznie zajrzyjcie to Pizzerii Genio!:)


Bar Pizzeria Genio,
Piazzetta del Delfino,

Bergamo



5 komentarze:

Anonimowy pisze...

"Tak się składa, że w Warszawie, z tego co wiem, pizzę z pieca można zjeść tylko w kilku włoskich restauracjach, co od razu przekłada się na wzrost ceny w porównaniu ze zwykłymi pizzeriami. "

otóż właśnie nie, byłem ostatnio w il camineto, to restauracja z prawdziwego zdarzenia, a ceny pizzy jak wszędzie, między 20-30 zł. pizza z pieca.

Tilianara pisze...

Rewelacyjne miejsce :) Takie z duszą :)

Krzysiek pisze...

Marcin: dzieki za celna uwage:) rzeczywiscie z tymi cenami to troche sie zagalopowalem, ale fakt faktem, ze takich miejsc jest u nas niestety niewiele

Tilinara: miejsce rzeczywiscie zapadajace w pamiec:)

pozdrawiam!

Anonimowy pisze...

a ja ostatnio na imprezie wygralem pizze z dominium w konkursie gg i tez byla niczego sobie:) pozdrawiam!

anthony pisze...

Pizze wloska nalezaloby sprobowac najpierw w Neapolu , aby miec wyznacznik jak powinna ona wlasciwie wygladac. Polecam.
Ja w wlosko-polskich risto jadlam juz takie tragiczne wyroby , ze wole isc do pizzy hut.