
Tej jesieni, jak co roku, wielki orzech włoski, rosnący na środku ogrodu, postanowił wynagrodzić nam trud, który ponieśliśmy, grabiąc przez 2 tygodnie, dzień w dzień, jego opadające liście i negocjując raz na tydzień ze śmieciarzami, czy nie byliby łaskawi zabrać, poza normalnymi śmieciami, także tych dodatkowych 10 worków pełnych liści. Nagroda, jak co roku, wywołała mieszane uczucia, gdyż piwnica znowu zapełniona jest kilkudziesięcioma kilogramami orzechów. Z jednej strony super- świeże, pyszne, dorodne orzechy, ale z drugiej strony- ktoś to przecież musi wyłupać...:)