Nadziewany indyk. Pieczony w całości.


Kiedyś musi być ten pierwszy raz. Pieczonego w całości indyka, podobnie jak kurczaka, gęsi itp. nigdy nie było do tej pory na naszym stole. Pierwszą rocznicę Komunii mojego najmłodszego brata uznaliśmy więc za dobrą okazję, żeby trochę poeksperymentować. Jak to bywa z eksperymentami, o jednych warto czasami jak najszybciej zapomnieć, a inne wychodzą zaskakująco dobrze. Tak też było w naszym przypadku- pasztet z surowych wątróbek drobiowych raczej nie pojawi się więcej na stole, natomiast indyk wyszedł super i okazało się, że jego przygotowanie wcale nie jest takie trudne jak się początkowo wydawało.


Problem z indykiem jest taki, że ciężko jest go dostać (nam udało się w delikatesach Bomi) i jest dość drogi. Z tego powodu jest to raczej danie na specjalne okazje, natomiast do dalszych eksperymentów trzeba używać znacznie tańszych i łatwiej dostępnych kurczaków.

Jak dla mnie, ekspertami w dziedzinie pieczonego drobiu są Anglosasi, dlatego po przepis sięgnąłem do książki "Gotuj z Oliverem". Indyk wyszedł naprawdę pyszny. Z chrupiącą skórką, ale nie wysuszony. Jedyne co bym zmienił, to nadział go jeszcze jedną pomarańczą, a udka naszpikował większą ilością boczku, czosnku i rozmarynu.

Spróbujcie! Przygotowywanie indyka to naprawdę fajna zabawa, a efekt jest bardzo zadowalający!


Pieczony indyk

Składniki na dużego (ok. 5 kg) indyka

- 50 g masła
- listki z 1 gałązki szałwii
- 12 plastrów pancetty lub wędzonego boczku (my użyliśmy szynki parmeńskiej)
- 1 główka czosnku, podzielona na ząbki
- 4 średniej wielkości czerwone cebule
- 2 łodyki selera naciowego
- garść bułki tartej
- garść suszonych moreli
- 300 g mielonej wieprzowiny
- skórka otarta z 1 cytryny
- szczypta gałki muszkatołowej
- 1 dużej jajko
- 12 gałązek świeżego rozmarynu
- 2 marchewki
- 1 duża pomarańcza
- 2 łyżki mąki pszennej
- 1,1 l bulionu drobiowego/warzywnego
- oliwa
- sól, pieprz
- indyk, umyty i dokładnie osuszony



Przygodę z indykiem zaczynamy od przygotowania nadzienia, które umieścimy następnie nie wewnątrz indyka, ale pod skórą na piersiach, dzięki czasu będą one grubsze i czas ich pieczenia zrówna się z czasem pieczenia nóg. W innym przypadku w czasie, gdy nogi by się jeszcze piekły, piersi by się mocno wysuszyły.

Piekarnik rozgrzewamy do maksymalnej temperatury.


Na patelni rozpuszczamy na średnim ogniu masło, dodajemy szałwię i 6 plasterków pancetty/boczku. 1 cebulę i 2 ząbki czosnku obieramy i bardzo drobno siekamy i wrzucamy na patelnię. Selera przycinamy, drobno siekamy i również wrzucamy na patelnię. Wszystko razem smażymy na małym ogniu, aż warzywa zmiękną i lekko się przyrumienią.

Zdejmujemy patelnię z ognia, dodajemy bułkę tartą i grubo posiekane morele. Kiedy nadzienie ostygnie, dodajemy do niego mięso mielone, skórkę z cytryny, gałkę i jajko. Hojnie solimy i pieprzymy, po czym całość dokładnie mieszamy. Odstawiamy na bok.

Pozostałe plasterki pancetty/boczku przekrawamy na pół. Obieramy 1 ząbek czosnku i kroimy go w cieniutkie paseczki, po czy, na każdej połówce pancetty układamy kawałek czosnku i gałązkę rozmarynu i ciasno zwijamy w rulonik. Czubkiem ostrego noża robimy po 3 głębokie nacięcia w każdym udku i szpikujemy je przygotowanymi przed chwilą "rulonikami".





Teraz najważniejszy moment. Indyka kładziemy na desce szyjką do siebie. Znajdujemy brzeg skóry pokrywającej pierś i BARDZO DELIKATNIE, żeby nie przerwać skóry, wkładamy pod nią najpierw palce, a potem dłoń i oddzielamy skórę o mięsa, pozostawiając ją przyczepioną jedynie po bokach. Skóra jest dość elastyczna, także nie powinno to stanowić dużego problemu. Potrzeba jedynie odrobiny cierpliwości i delikatności:)


Do tak przygotowanej kieszonki na piersi indyka wsuwamy bardzo ostrożnie (najlepiej ręką) przygotowane wcześniej na patelni nadzienie. Na końcu podwijamy brzeg skóry, żeby nadzienie nie wypłynęło podczas pieczenia. Dla pewności, możemy zzamknąć otwór kilkoma wykałaczkami.

Pomarańczę wkładamy na pół minuty do mikrofalówki, po czym wpychamy owoc do wnętrza tuszki. Możemy naszpikować go dodatkowo rozmarynem.

Pozostałe cebule oraz marchewkę kroimy na grube plastry.


Tak nadzianego indyka układamy tym razem udkami do siebie i związujemy go. Jest to bardzo ważne, gdyż dzięki temu ptak upiecze się równomiernie. Instrukcję wiązania indyka można znaleźć np. TUTAJ.


Przygotowanego indyka wkładamy do dużej brytfanny, smarujemy oliwą i dobrze doprawiamy solą i pieprzem. Dookoła rozkładamy marchew, cebulę i resztę czosnku, przykrywamy folią aluminiową i wstawiamy do maksymalnie rozgrzanego piekarnika. Zmniejszamy temperaturę do 180 st. C.

Indyka pieczemy 20 min. na każde 500 g wagi (łącznie z nadzieniem). W naszym przypadku ptaszysko piekło się 3 godziny i 20 minut:) Na ostatnie 45 minut zdejmujemy folię, żeby skóra ładnie się zrumieniła. Jeżeli zauważmy, że zaczyna się przypalać, możemy przełożyć brytfannę na najniższą półkę, a w sytuacji krytycznej przykryć indyka na powrót folią.

Indyk jest upieczony, gdy po wbiciu szpikulca w udo, wypłynie z niego przeźroczysty płyn.


Upieczonego indyka wyjmujemy z piekarnika i przekładamy na deskę na 20 min. W tym czasie przygotowujemy sos. Z brytfanny usuwamy tłuszcz, który wytworzył się podczas pieczenia, po czym stawiamy ją na dużym ogniu. Dodajemy mąkę i bulion i doprowadzamy wszysto do wrzenia. Gdy sos zacznie gęstnieć, przecedzamy go i przelewamy do sosjerki.

Gotowe:) Smacznego!



12 komentarze:

Mafilka pisze...

Mistrzostwo świata! Super! :-)

Gosia pisze...

podziwiam za ten ogrom pracy przy tym,ale na pewno warto bylo,bo smakowicie brzmi i wyglada :)

Anonimowy pisze...

Jutro dzień Dziękczynienia mimo,że jesteśmy Polakami obchodzimy ten dzień co roku.Szukałam właśnie dobry przepis na pieczonego indyka i z pośród tysiąca przepisów wybrałam właśnie ten.Jest wydaje mi się b. oryginalny z nutką egzotyczną (za sprawą tej skórki cytrynowej w nadzieniu i pomarańczy w brzuszku.Dziś wieczorem zabieram się do pieczenia-efekty na pewno opiszę.Dziękuję za przepis i pozdrawiam.Magda

Krzysiek pisze...

Ciesze sie:) Zycze milego pieczenia i czekam na opis rezultatow:)

Anonimowy pisze...

super przepis ale jakoś mało farszu mi wyszło.Nurtuje mnie natomiast pomarańcza.Po co sie ją wklada do mikrofali?? czy ma być obrana czy nie? i czy się ją je jako dodatek? moja wyszła gorzkawa

Krzysiek pisze...

Pomaranczy nie obieramy, tylko "zatykamy" nia w indyka tylko po to, zeby w czasie pieczenia przeszedl aromatem owocu. Potem raczej go nie jemy:) A mikrofala wlasnie po to, zeby pomarancza uwolnila szybciej aromat:) Pozdrawiam!

Anonimowy pisze...

przepis wykonałam na święta wielkanocne, indyk wyszedł cudowny, farsz to mistrzostwo świata:) Polecam serdecznie przepis.

Krzysiek pisze...

Ciesze sie bardzo, ze smakowalo! Pozdrawiam:)

Anonimowy pisze...

Przepis rewelacyjny!!! Naprawde nieskomplikowany w wykonaniu. Goraco polecam, goscie byli zachwyceni! Ja dodalam odrobine wiecej farszu i oprocz pomaranczy, cwiartki winnego jablka. Pozdrawiam. A.

Bożena pisze...

faktycznie mistrzostwo świata, ja na święta będę piekła indyka pierwszy raz to faszerowanie na piersiach mnie przeraża ale przepis jest dla mnie wyzwaniem, dziękuje...

Anonimowy pisze...

Zrobilismy indyka na 3 urodziny naszej córci,wyszedl pierwsza klasa.Pochwaly sypaly sie jak z rekawa.Wszystko wyszlo wysmienite;Dziekujemy za pyszny przepis,teraz indyk w tym wykonaniu czesciej bedzie goscil na naszym stole:)Pozdrawiamy:-)

Anonimowy pisze...

Rewelacyjny!!! Polecam, farsz przepyszny i cały indyk też!!!