Krety czar...


W oczekiwaniu na prawdziwą, piękną wiosnę (a trzeba będzie na nią chyba jeszcze trochę poczekać), postanowiłem podzielić się z Wami kilkoma słonecznymi wspomnieniami z wakacji:)
2 ostatnie tygodnie września spędzone na Krecie były jednymi z piękniejszych dni w moim życiu. Ukochana Osoba u boku, piękne miejsce, słońce, życzliwi ludzie, pyszne jedzenie, a wszystko to z dala od zgiełku codzienności..ech..rozmarzyłem się:) Wypożyczonym samochodem objechaliśmy właściwie całą wyspę, ale na pewno jeszcze tam wrócimy! Wszystkim taką podróż bardzo polecam, a zainteresowanych obejrzeniem większej liczby zdjęć zapraszam serdecznie tutaj:)
Wspomniałem coś o pysznym jedzeniu:) Niestety studencki budżet nie pozwolił nam spróbować wszystkiego, czego byśmy chcieli, ale to, czego spróbowaliśmy zawsze było pyszne. Proste, świeże i pyszne. Do kraju przywieźliśmy więc masę wrażeń smakowych oraz...książkę Greek Cooking, z której pochodzi poniższy przepis. Przepis bardzo szybki i bardzo prosty, nieodmiennie kojarzący mi się z malutkimi, rodzinnymi, kreteńskimi knajpkami usytuowanymi nad brzegiem morza. I nie jest to moussaka, nie jest to boureki, nie jest to stifado. Zamieszczam przepis na...ucierane ciasto pomarańczowe, które na Krecie zawsze dostawaliśmy na zakończenie posiłku, "on the house", razem z kieliszkiem rakii. Bardzo mocno nasączone, pachnące greckimi pomarańczami- pycha! Po powrocie do Polski robiłem to ciasto kilkakrotnie, za każdym razem wykorzystując inny przepis, tak, abyu efekt końcowy w jak największym stopniu przypominał ciasto serwowane na Krecie. Poniższy przepis jest połączeniem receptury ze wspomnianej wyżej książki oraz z przepisem Neli Rubinstein.
Życzę smacznego!


"Greckie" ciasto pomarańczowe

440 g cukru (ja dodaję trochę mniej, żeby ciasto nie było zbyt słodkie)
525 g mąki
240 g miękkiego masła
1 szkl. soku pomarańczowego (najlepiej świeżo wyciśniętego, ale może być także DOBREJ JAKOŚCI sok z kartonu- ja używam Tymbarka)
5 jajek
skórka otarta z 1 pomarańczy

Syrop

6 łyżek cukru
1/2 szklanki soku pomarańczowego

Do miksera włożyć masło i cukier i dokładnie utrzeć na puszystą masę. Następnie dodać resztę składników i całość miksować przez ok. 15 min.
Piekarnik rozgrzać do 180 st. C. Masę przełożyć do brytfanki, wysmarowanej masłem i wysypanej bułką tartą. Ciasto piec przez ok. 1 godz.
Upieczone ciasto wyjąć z pieca i odstawić na ok. 15 min. do wystygnięcia. W tym czasie przygotować syrop: w małym rondelku zagotować cukier z sokiem pomarańczowym i gotować na malutkim ogniu do momentu, aż syrop lekko zgęstnieje- nie może być zbyt gęsty, gdyż wtedy ciężko będzie nasączyć ciasto.
Całą powierzchnię ciasta nakłuć do 2/3 głębokości. Można do tego użyć np. widelca, aczkolwiek ja robię dziurki czymś grubszym- np. ołówkiem, dzięki czemu otwory są większe i łatwiej jest je napełnić syropem.
Do każdego otworu łyżeczką wlewamy przygotowany wcześniej syrop. Dziurki powinny być zrobione równomiernie, w niewielkich odstępach od siebie, aby ciasto było dobrze nasączone.
Na koniec ciasto można posypać cukrem pudrem.
SMACZNEGO!

4 komentarze:

Duti pisze...

Nigdzie nie widzę mojego komenta z próbą wproszenia się na degustację... Mam to potraktować jako odmowę?
Wesołych jajeczek życzę, niemniej.

Liska pisze...

Rozmarzyłam się... Fajna relacja :) Widzę, że i u Ciebie Nela Rubinstein jest doradcą ( u mnie też!) Serdecznie pozdrawiam.

Krzysiek pisze...

Dzięki Wam za odwiedziny!

Kiddo- ja miałbym TOBIE odmawiać?:))

Lisko- cieszę się, że się podoba:) A Nela jest nie do zdarcia:)

Duti pisze...

Bo Nela jest najlepsza!